środa, 7 marca 2012

rozdział pierwszy . ♥

 Amy♥

 Leciałyśmy samolotem bardzo długo. Nudziło mi się, więc czytałam jakieś nudne czasopisma o zwierzętach. Wkrótce zasnęłam.

***

 - Amy! Wstawaj! Jesteśmy na miejscu. - otworzyłam oczy i ujrzałam Holly. Walnęła mnie w głowę, a ja od razu się wyprostowałam.
- Co? Na miejscu? - mruknęłam cicho pod nosem i spojrzałam przez okienko samolotu. Faktycznie. Byłyśmy na miejscu. Podniosłam się powoli i zabrałam bagaże. Holly wyprowadziła mnie i zamówiła taksówkę. Usiadłam na ławce wraz z przyjaciółką. Było ciemno i raczej chłodno. Włączyłam komórkę i od razu wyskoczyły mi sms-y od taty i mamy. - Jejku... Po co je wysyłają jeśli wiedzą, że lecę samolotem? - Holly od razu spojrzała na komórkę.
- Ja nic nie mam... - powiedziała. Przytuliłam ją jednym ramieniem, aby ją pocieszyć.
- Na pewno twoja mama napisze, a może nawet zadzwoni.
- Może... - i schowała telefon do kieszeni. Przyjechała taksówka. Stary kierowca spakował nasze walizki, a my wsiadłyśmy do środka.
- Dokąd jechać? - spytał siwobrody człowiek.
- Do hotelu nad srebrnym jeziorem. - oznajmiła przyjaciółka. Auto ruszyło. Panowała grobowa cisza, lecz w którymś momencie kierowca się odezwał.
- Nad srebrnym jeziorem powiadacie? - wymamrotał.
- Tak.
- Chyba musicie mieć dużo środków, żeby tam nocować. Bo przecież to najbogatszy hotel w całym mieście. - Holly trochę posmutniała. Żeby to zakryć, tym razem ja odpowiedziałam.
- Tak mamy. Ojciec koleżanki miał bardzo popularną firmę.
- Miał?
- Niestety rok temu miał wypadek samochodowy. - mruknęłam.
- Współczuję. Jesteście tu po raz pierwszy?
- Tak... Ale, skąd pan wie?
- Po akcencie. - uśmiechnął się.
- To wszystko wyjaśnia. - powiedziałam z bananem na twarzy. Holly nadal była przygnębiona. Wpatrywała się przez okienko w gwieździste niebo. Postanowiłam resztę jazdy przemilczeć w spokoju.

Zayn♥

 Byliśmy na miejscu. Hotel był ogromny. Ci idioci popsuli moją boską fryzurę. Mam ochotę ich zabić, ale nie będę mordercą. Uh.. Wracajmy do rzeczy. Dostaliśmy apartament na najwyższym piętrze. Całe piętro jest nasze. Włączając do tego kuchnie i trzy łazienki. Ja mam pokój z Niall'em i Liam'em, a Harry dzieli pokój z Louis'em.
 Usiadłem przed lustrem i zacząłem układać fryzurę. Na całe szczęście wziąłem piankę do włosów. No właśnie... Gdzie moja pianka do włosów?!?! Rzuciłem torbę na łóżko i zacząłem wszystko wyciągać. Wtem do pokoju wparował Louis.
- Hej, co tam? - spytał. Popatrzyłem się na niego drwiąco, a on podniósł jedną brew. - Hm? Jakieś konkrety?
- Zgubiłem piankę do włosów!
- Piankę? Powiadasz... ... ... ... ... A! Tą piankę!
- No tą piankę idioto! Gdzie ona jest?!?!
- Wyrzuciłem ją wczoraj. A co? - cholera! Wyrzucił ją!
- Rozszarpię Cię na strzępy! - krzyknąłem.
- Chwila! Czekkaj!
- Co?
- Idź do sklepu po nową. - powiedział poważnie.
- Po nową? Ja się bez niej nie ruszę!

Holly♥

 Weszłyśmy do budynku. Podałam rezerwacje recepcjonistce, a ona dała mi książkę z rozkładami. Amy wsiadła ze mną do windy i pojechałyśmy na trzydzieste piętro.
- Wow! Trzydzieste piętro... - mruknęła przyjaciółka.
- No wiem... To chyba najwyższe miejsce w jakim byłam... - znalazłam chwilę do namysłu. Najwyższe miejsce... Przecież mam lęk wysokości .. Mam nadzieję, że nie będzie tam jakiegoś balkonu, bo chyba mi się podniesie. Pamiętam jeszcze kolejkę górską. Byłam na samym szczycie, gdy w jednej chwili zrobiło mi się niedobrze i puściłam pawia. Co dopiero budynek który ma trzydzieści pięter!
 Winda stanęła. Przede mną ukazał się długi przytulny korytarzyk pełen drzwi.
- To.. to tutaj? - spytałam cicho. To miejsce było idealne.
- Tak .. To chyba tu. - przekroczyłam próg. Winda zjechała w dół. Zanim się obejrzałam, zostałam samiusieńka. Rozglądnęłam się jeszcze raz i zobaczyłam otwarte drzwi. Tam pewnie była Amy. Pomaszerowałam do pokoju. Zobaczyłam dwa czyste łóżka i pełno mebli. Ale gdzie była moja najlepsza przyjaciółka? - Wow! - z łazienki wydobył się cichy dźwięk, ale pomimo, że był cichy, wszystko usłyszałam.
- Co się stało? - krzyknęłam i pobiegłam w stronę łazienki. Zabrakło mi po prostu słów.
 Przestronna łazienka obłożona beżowymi kafelkami z trzema leżącymi na podłodze białymi dywanikami. Przy oknie była ogromna wanna. Nawet większa od jacuzzi. Przy ścianie stały trzy równo ułożone luksusowe prysznice. Dwie umywali, dwa kosze na pranie i obszerne lustro.
- Kocham tą łazienkę. - szepnęłam. Amy pokiwała lekko głową.

***

 Po trzech godzinach poszłyśmy spać. Zdążyłam się rozpakować i przestudiować całą książkę rozkładu dnia na poszczególny dzień tygodnia. Obudziła mnie głośna muzyka. Podreptałam szybko do łóżka Amy i mocno ją szturchnęłam. Od razu wstała na równe nogi.
- Ścisz to! - krzyknęła. Dałam jej znak, że ja nie puściłam muzyki. Wpatrywałyśmy się jak wryte w siebie. Może to trochę dziwnie to wyglądało, bo stałyśmy w samych majteczkach i kolorowych bluzeczkach. Podeszłyśmy do drzwi i uchyliłyśmy je.Zobaczyłam tłum ludzi. Przeważnie dziewczyn w obcisłych sukienkach. Pierwsza moja myśl? Włamywacz. Amy zamknęła drzwi.
- Musimy coś zrobić!
- Ale co? - spytałam zmieszana.
- Ubrać się.
- Co?!
- No ja w piżamie na pewno ich z tąd nie wygonię. - aha.. dopiero teraz zrozumiałam. Pokręciłam głową i  wzięłam szybko ubrałam na siebie krótkie spodenki i białą nietoperkę. Włosy związałam w niesfornego koka. Zobaczyłam, że Amy się ubrała, więc wzięłam ją za rękę.
- Nie dam rady. - strach mnie obleciał.
- Nie bój nic.. Pójdziemy do kuchni i wmieszamy się w tłum.
- Po co do kuchni?
- Muszę się napić. - powiedziała. Wykręciłam oczami i wyszłyśmy z pokoju zamykając drzwi na kluczyk. Z trudem przeszłyśmy na koniec korytarza. Ale w końcu dotarłyśmy do kuchni. W moją twarz wpatrywało się pięć mężczyzn. Wytrzeszczyłam oczy i nadzwyczajnie zemdlałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz